MAŁA PRZERWA!

Spokojnie, nie zawieszamy bloga!
Potrzebujemy chwili wytchnienia na rzecz dobrych ocen w szkole, przypływu weny, by rozdziały były jeszcze lepsze :)
Trzymajcie kciuki za nasz szybki powrót i odwiedzajcie nasze blogi (linki po prawej stronie)!

Widzimy się niedługo!!!

xx

środa, 30 stycznia 2013

8.Lost!

Coldplay - Lost!

okiem Maddie:

     Nie miałam zamiaru się nawet uśmiechnąć, gdy wesoła mina Nialla przemknęła mi gdzieś przed oczami. Potem próbował robić jakieś gesty, rozśmieszać mnie swoimi minami, ale ja nawet nie uniosłam kącików ust. Wpatrując się tępo w swoje odbicie w lustrze, miała ochotę je rozbić, przed czym powstrzymywał mnie jeszcze blondyn.
- No rozchmurz się! - Mówił do mnie, ale nie odpowiadałam. - Jesteś piękna, daj spokój!
Pokiwałam głową, nie wierząc w ani jedno jego słowo.
- Hej, to zaraz zniknie.. - Irlandczyk próbował co raz zasłaniać mi lustro, ale wtedy niebezpiecznie mierzyłam go wzrokiem.
Na moim czole, zgodnie z wcześniejszymi domniemaniami, pojawi się wielki fioletowy siniak, wielkości.. arbuza.
- Daj, spokój, nie jest aż taki wielki! - Niall kręcił głową. Z jego twarzy nie schodził uśmiech, co znaczyło jedno - nabija się ze mnie.
Odwróciłam wzrok od swego odbicia i spojrzałam na Nialla. Siedzieliśmy w moim wynajmowanym pokoju, a blondyn jeszcze bujał się na starym fotelu, wciąż szczerząc zęby.
- Jest ogromny. - Powiedziała przez zęby.
Teraz nie pokażę się nigdzie, a mój wyjazd.. znów się przesunie.

okiem Nialla:

     Nie życzyłem Maddie źle, ale fakt, że znów zostanie kilka dni dłużej, sprawiał, że wręcz skakałem z radości. Uwielbiałem ją, nawet jeśli jej twarz zdobił teraz siniak.
Chociaż wcale nie był ogromny.

okiem Maddie:

     Wróciłam do "podziwiania" siebie. Łzy same napłynęły do oczu, a wtedy przy moim boku znalazł się Niall, ściskając moje dłonie.
- Mad, nie płacz. - Szepnął cicho, muskając nosem mój policzek. Jego czubkiem, ujął z mej twarzy kilka łez, a następnie otarł nos dłonią.
Był taki cudowny..
     Aby na chwilę zapomnieć o moim strasznym wyglądzie, przymknęłam wilgotne powieki i wciągnęłam nosem powietrze. Napawałam się zapachem Nialla, jego cudownymi perfumami..
- Moja piękna Maddie. - Zachichotał. Nie musiałam otwierać oczu, nic mnie nie ominęło.
     Blondyn przysunął się bliżej mnie, poczułam na szyi jego oddech. Wstrzymałam na chwilę oddech, ale szybsze bicie serca sprawiło, że już po krótkiej chwili znów musiałam zachłysnąć się powietrzem.
Dotknął nosem mojej kości policzkowej, zamarłam.
Próbowałam się nie uśmiechać, ale szeroki uśmiech sam malował mi się na twarzy. Jednocześnie dreszcze obejmowały moje ciało, mieszały się z delikatnym dotykiem Nialla na moich rękach.
W końcu delikatnie oparł czoło o moje, ale zaraz je odsunął.
- Nie chcę, żeby bolała Cię głowa.. - Powiedział, gdy otworzyłam oczy.
Rozmarzyłam się, powieki znów same mi się zamknęły.
     Cudowny wieczór. Przeddzień nocy sylwestrowej. Mróz malował wzory na szybach okien, na samą myśl o wyjściu na zewnątrz po dwudziestej, ciarki przechodziły moje ciało. Miałam nadzieję, że Niall nie będzie musiał wracać do domu w taki mróz, do tego było już ciemno. Chciałam, by pomógł mi zasnąć, przytulić mnie do snu, a rano powitać mnie szczerym uśmiechem.
- Zostaniesz..? - Powiedziałam ściszonym tonem, wciąż bezwarunkowo przymykając oczy. Muskanie mych policzków nosem Nialla było czymś niezwykłym, a ja nie chciałam, by kiedykolwiek przestał.
- A mam zostać? - Odsunął się ode mnie na moment.
Czekałam, kiedy dotknie moich ust.. niedoczekanie.
     Przytaknęłam, a Niall wrócił do muskania mnie. Zmienił trochę taktykę, zanurzył twarz w mych włosach, a dłonią głaskał mój policzek. Druga ręka wciąż ściskała mą zmarzniętą dłoń, a ja zachichotałam.
- Co cię śmieszy? - Niall zmarszczył brwi i spojrzał mi w oczy.
Na chwilę nastała cisza.
- Myślę, że.. - Uśmiechałam się coraz szerzej. - .. boisz się mnie.
Teraz to Niall zaczął się śmiać.
- Ja? - Uniósł brew. - Niby czego mam się bać..?
Wyprostowałam się i odsunęłam kawałeczek od niego, wciąż siedząc na skraju łóżka.
- Boisz się mnie pocałować. - W końcu wybuchłam śmiechem.
     Niall otoczył mnie ramieniem, wręcz ścisnął. Przysunął się bliżej mnie i czubkiem swojego nosa dotknął mój nos, wciąż mierząc mnie wzrokiem.
- Boje się całować? - Zadrwił ze mnie, chichocząc.
Pokiwałam głową.
- Dotąd to tylko ja wychyliłam się z pierwszym krokiem..
     Niall zadziałał jasno. I szybko.
Przysunął się do mnie, nie było czasu na rozkoszowanie się każdym oddechem, uśmiechem i tym podobne.. Nim zdążyłam cokolwiek dodać, najpierw musnął moją dolną wargę swoimi ustami, po czym przeszedł do dalszych czynów.
Nie bał się mnie całować, uśmiechnęłam się.
     Zapomniał się. Zapomniałam się także i ja, całując go mocniej z każdą chwilą.  Nie chichotał, tylko ja nie wytrzymywałam i co raz musiałam zaczerpnąć więcej powietrza. Niall całował intensywniej, szybciej.. wiedziałam, że chce udowodnić mi, że niczego się ie boi.
Och, jaki był cudowny.
W końcu ustąpił, zwalniając znacznie. Znów całowaliśmy się, jak za pierwszym razem ; delikatnie, niepewnie. Przestałam się uśmiechać, za to pewnie porządnie się zarumieniłam. Rolę uśmiechniętego przejął Niall, który oderwał się po chwili ode mnie i puścił mi oczko.
- Ja się niczego nie boję. - Powiedział dumnie.
Potem dał mi jeszcze całusa i wstał z łóżka.
- Idziesz jednak do domu? - Zmartwiłam się. Na szczęście Niall zaprzeczył.
     Sięgnął po zimny okład, który miał zmniejszyć ból mej głowy. Mróz na dworze dawał się we znaki także w mieszkaniu, dlatego weszłam pod grubą, zimową kołdrę i nakryłam się nią po same czoło. Blondyn zadbał jeszcze, by moje nogi nie zmarzły. Po czym przyłożył do czoła zimny i wilgotny ręcznik.
- Lepiej? - Spytał, odgarniając z czoła kilka kosmyków moich włosów.
- Mhm.. - Mruknęłam. Zrobiłam się senna, to był dzień pełen wrażeń.
- To sobie śpij.. - Szepnął blondyn. Uśmiechnęłam się do niego, a on złożył na moim rozpalonym policzku małego całusa.
Było wspaniale.
Gdyby tylko nie ta ŚLIWA na czole.
Ale gdyby nie ona..
- Nie będę Ci już przeszkadzał.. - Powiedział Niall.
Serce mi przyspieszyło.
- Nie idź. - Złapałam go za dłoń, niczym mała dziewczynka.
Niall oparł się o poduszkę, dając mi do zrozumienia, że chce do mnie dołączyć.
Ulżyło mi.
Nakryłam go kołdrą, a sama wtuliłam się w jego tors. Był taki ciepły, a serce, które biło w środku, miało tak spokojny rytm.
- Cieszę się, że czujesz się już lepiej. - Mruknął do mnie.
Przytuliłam go mocniej.
- Ale teraz pójdź już spać, ok? - Dotknął mej dłoni.
     Potem przysunął się jeszcze bliżej mnie, doskonale odnajdując się w ciemnej przestrzeni. W mroku z łatwością odszukał mą twarz,moje usta i pocałował mnie ostatni raz na dobranoc.
Tak delikatnie, subtelnie.
I znów poczułam się, jak za pierwszym razem, gdy dotknęłam jego ust.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

7. Give Me Love

     Ed Sheeran - Give Me Love

 Tak bardzo chciałbym z nią pojechać i jestem pewien, że ona też bardzo tego chce. Ja mogę sobie przysiądz tylko tyle, że zrobię wszystko, żeby z nią wyjechać. Może to trochę dziwne, ale bardzo mi na niej zależy. Nigdy nie spotkałem dziewczyny tak interesującej, Maddie ma w sobie to "coś" czego doszukiwałem się w każdej poznanej dotąd dziewczynie  Mianowicie kryje w sobie coś magicznego, co z minuty  na minutę  staje się jeszcze bardziej interesujące i pociągające.
-Proszę, pani herbata.- po wypowiedzeniu tych słów przez kelnera, zorientowałem się, że na dłuższą chwilę się zamyśliłem.
- Dziękuję bardzo.- powiedziała Maddie serdecznie uśmiechając się w stronę kelnera. Następnie chwyciła w dłonie kubek gorącej herbaty, aby po chwili upić łyk gorącego napoju.
- Podać coś jeszcze?- zapytał miło kelner.
-Ja .. poproszę kubek gorącej czekolady.- powiedziałem zwracając się do kelnera, który niegdyś bardzo często obsługiwał mnie i moich kolegów, gdy wracając ze szkoły wpadaliśmy napić się czegoś zimnego, lub gorącego. Najczęściej w zimę zamawialiśmy gorącą czekoladę, natomiast w zimę była to schłodzona cola. Kelner przytakując głową, lekko się uśmiechnął a następnie odszedł od naszego stolika.
      Po odejściu kelnera, przysunąłem się bliżej dziewczyny, kładąc głowę na jej kolanach. Do moich nozdrzy dotarł jej delikatny zapach perfum. Był bardzo kuszący, o zapachu kwiatów. Zdecydowanie, pociągał mnie ten zapach. Kątem oka zauważyłem, że dziewczyna się śmieje.
-Co jest ?- zapytałem z lekkim zdezorientowaniem. Dziewczyna próbowała udawać poważną, lecz za żadne skarby jej to nie wychodziło.- O co chodzi ?- zapytałem powtórnie patrząc dziewczynie prosto w oczy.
-Nic, nic.- powiedziała wymijająco.
-No wez, pokaż co tam masz. - powiedziałem i wziąłem do ręki jej laptopa. Dziewczyna lekko się oburzyła, ale już po chwili znowu wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Spojrzałem na laptopa, gdzie znajdowało się zdjęcie, gdy pierwszy raz założyłem szpilki. Przypominając sobie to wydarzenie sam nie umiałem powstrzymać się od śmiechu. Gdy ja razem z Maddie nie umieliśmy się opanować, kelner przyniósł moją gorącą czekoladę. Podziękowałem miło ciągle się śmiejąc.
- To był mój pierwszy raz..- powiedziałem pomiędzy wybuchami śmiechem. - W szpilkach - dokończyłem po chwili.
- Wyglądałeś bardzo pociągająco- powiedziała, cała czerwona ze śmiechu blondynka. Na te słowa, znów zaczęliśmy się śmiać. - Gorącoo- wyszeptała blondynka.
- W moim towarzystwie nie może być zimno, przecież jestem gooorącyy - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Śmieszzne, naprawdę śmieszne. - powiedziała Maddie posyłając mi wątpiące spojrzenie.
          Nie minęło 15 minut a nasze kubki, gdzie niegdyś znajdował się ciepły napój zostały całkowicie opróżnione. Postanowiliśmy wyjść się przewietrzyć, bo w barze z minuty na minutę znajdowało się coraz więcej osób, co powodowało, że w pomieszczeniu robiło się coraz cieplej.Zostawiając banknot na stoliku, chwyciłem blondynkę za rękę i razem udaliśmy się w stronę wyjścia.
- Ooo, w końcu świeże powietrze.- zaśmiała się blondynka ukazując tym samym rząd białych zębów. Zgodziłem się z nią rozglądając się po okolicy. - Co robimy? - zapytała spoglądając w moją stronę.
-Hmm.. Mam pewien pomysł.- chwyciłem ją za rękę i delikatnie pociągnąłem za sobą.
          Szliśmy zaśnieżonymi uliczkami Mullingar dopóki nie doszliśmy do wyznaczonego celu. Znajdowaliśmy się właśnie przed jednym z irlandzkich lodowisk.
- Naprawdę Niall ?- zapytała ze zdziwieniem Maddie na co lekko przytaknąłem głową. - Ja nigdy w życiu nie jeździła na łyżwach.!
- Ja też nie jestem mistrzem.- zaśmiałem się lekko widząc przerażoną twarz blondynki.- Nie bój się, będziemy trzymać się razem.- uśmiechnąłem się miło ściskając mocniej dłoń blondynki.- Chodź, wypożyczymy łyżwy.- powiedziałem a następnie razem skierowaliśmy się w stronę wypożyczalni łyżew.
            Już po 15 minutach siedzieliśmy na ławce z założonymi na stopy łyżwami. Z nieba zaczął spadać biały puch co nie uszło naszej uwadze. Lubiłem kiedy padał śnieg, panował wtedy klimatyczny nastrój.

okiem Maddie: 

- To jak, śmigamy? - Niall trącił mnie łokciem, a moja pewność siebie gdzieś zniknęła.  Już wyobrażałam sobie, jak upadam na lód i jak rozbijam sobie czaszkę. Mój uraz akurat był najmniejszym problemem - byłam bowiem narażona na wskazywanie mnie palcem i głośne wyzwiska kierowane do mnie przez wszystkie piękne dziewczyny, które po lodowej tafli poruszały się z wdziękiem i gracją.
- Zobacz, jak one jeżdżą.. - Schowałam twarz w dłoniach. - Już widzę, jak się ze mnie nabijają.
     Niall ujął moją dłoń. Uśmiechnęłam się, a on zapewnił mnie, że nikt nie będzie się ze mnie śmiał. Wiedząc, że będzie inaczej, mimo wszystko mu uwierzyłam.
- Znam te dziewczyny - Wytłumaczył mi. Nie pocieszył mnie tą informacją. - Co roku próbują popisać się nowymi sztuczkami. Nie zwracaj na nie uwagi, powiemy im najwyżej, że dopiero się uczysz jeździć.
Pokiwałam niepewnie głową, a potem stałam już w pozycji pionowej.
Trochę jak na obcasach.
Zabawnie.
- Proszę, proszę! - Przy wejściu na lodowisko "podjechała" właśnie wysoka blondynka w białych spodniach i różowych nausznikach. Zapewne królowa lodowiska. - Kogo Horan przyprowadził!
Niall uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
- Jasmine - Uśmiechnął się do niej, trochę sztucznie. Kochany Niall, był dla wszystkich dobry, a przynajmniej starał się być. - Maddie jest nowa, dopiero uczy się jazdy na lodzie.
Blondynka spojrzała na mnie krzywo.
- Maddie. - Wypowiedziała moje imię z dość dziwnym akcentem.
Potem wzruszyła ramionami.
- No cóż. - Prychnęła. - Powodzenia w nauce.
     Zobaczyłam fałszywość w jej oczach, zanim zniknęła mi z pola widzenia. Taka osoba nie motywowała do nauki, wyobrażałam już sobie, jak zajeżdża mi drogę, gwiżdże i wyzywa.
Jak dobrze, że był ze mną Niall.
- Raz.. dwa.. - Blondyn powoli sunął po lodzie, trzymając mnie za ręce. Stałam sztywno, bez ruchu, bojąc się zgiąć kolana i ruszyć przed siebie.
- Ja nie dam rady. - Podniosłam głowę i ujrzałam w dali przeklętą Jasmine. W dali obgadywała mnie już ze swoimi koleżankami.
Dostrzegł to i Niall, patrząc przez ramię.
- Ej, skup się. - Powiedział mi prosto w oczy. - Masz się nauczyć.
Bycie nauczycielem i bycie poważnym totalnie mu nie wychodziło. Po chwili zanosiliśmy się już śmiechem, gdy sam Niall mało nie upadł na twardy lód.
- Ej, serio mówię. - Westchnęłam. - Nie dam rady.
Ściskałam kurczowo jego dłonie, co chyba mu się spodobało. Po chwili jednak dotarło do niego, że musi nauczyć mnie jazdy na łyżwach, więc blondyn wpadł na ciekawy, ale jakże drastyczny pomysł.
- Puść mnie. - Powiedział stanowczo.
Co??
- No puść, nie bój się. - Powielił swą prośbę. Czułam, że zaraz upadnę.
     Powoli rozluźniłam mocny uścisk i puściłam jego lewą rękę. Niall uśmiechnął się i polecił zrobić to samo z prawą ręką.
-Śmiało, Maddie. - Posłał mi urocze spojrzenie. Moje kolana zmiękły, jak miałam utrzymać się na lodzie?
     Niepewnie puściłam drugą rękę, a potem  stanęłam sztywno. Nie zorientowałam się wcześniej, że jestem na środku lodowiska. Nie miałam się czego złapać.
Zachwiało mną.
Zakołysało.
Wiatr prawie nie wiał, ale nadludzka siła zepchnęła mnie na lód.
- Nic ci nie jest? - Usłyszałam głos Nialla. A więc tak jak przewidywałam: Upadek.
- Chodź, usiądziesz sobie.. - Głos blondyna wydawał się być przerażony. Mnie bolała tylko głowa, ale czułam się dobrze.
Zmieniłam zdanie, gdy w głowie zawirował mi cały świat i ledwo znalazłam się na ławeczce, z boku lodowiska.
- Masz, przyłóż do głowy. - Niall trzymał kawałek lodu.
Uśmiechnęłam się.
- Już raz dotknęłam dzisiaj lodu głową. - Zachichotałam. - Dziękuję bardzo.
Niall uśmiechnął się, ale przerażenie na jego twarzy wróciło po chwili i zaczął się wypytywać, czy wszystko ze mną w porządku.
- Może wody? - Klęknął przede mną, zastanawiając się nad moim stanem zdrowia.
Nie pomogły zapewnienia, że wszystko jest w porządku.
- Uuu.. - Niall dotknął mojego czoła. Bolało. - Będzie siniak.
     Moja twarz rozpalała mnie coraz bardziej. Dziwne, przecież nie upadłam tak mocno. Oby nic mi nie było.
Kiedy znów zapewniłam Nialla, że jest OK, ten usiadł obok mnie i ściskając moje dłonie, wciąż bacznie mi się przyglądał.
- Głupim pomysłem było cię tu zabierać.. - Wzdychał sam do siebie, mając żal.
- Oj, przestań! - Posłałam mu ciepły uśmiech. - Wspaniale było stanąć na lodzie po raz pierwszy.
     Uścisk na moich dłoniach zacisnął się mocniej.
- Serio? - Spytał niepewnie Niall.
Pokiwałam głową, a ta rozbolała mnie jeszcze bardziej. Widząc grymas na mej twarzy, Niall znów się zaniepokoił.
- Mad? - Zwrócił się zdrobniale.
Och, pokochałam to przezwisko od pierwszej chwili.
     Spojrzał mi w oczy, przysuwając się bliżej. A więc naprawdę się o mnie bał..
Niall. Przez zawroty głowy i pulsujące ciepłem policzki, zaczęłam widzieć go podwójnie, ale omamy szybko zniknęły, gdy uścisk blondyna na moich dłoniach umocnił się jeszcze bardziej.
Na policzku poczułam zimne powietrze, zorientowałam się, że to Niall macha dłońmi, by rumieńce na mej twarzy ustąpiły.
- Niall.. - Powiedziałam cicho, a on znów znalazł sie bliżej mnie.
     Nie musiałam nic mówić, a on wreszcie przestał pytać o mój stan zdrowia. Widząc mój delikatny uśmiech i jeszcze większe rumieńce, uśmiechnął się szeroko i marszcząc brwi, chciał mnie o coś zapytać.
Bez zastanowienia pokiwałam głową.
     Niebieskie oczy przysuwały się coraz bliżej mnie, stawały się większe, a ja tonęłam w nich coraz głębiej. Moja twarz płonęła, głowa bolała , ale nie miałam teraz czasu na ubolewanie nad sobą. Ten uroczy blondyn zbliżał się do mnie powoli, delikatnie, a ja wręcz nie mogłam się doczekać tego, co stanie się za chwilę.
- Maddie.. - Usłyszałam jego cichy głos, gdy to ja przejęłam inicjatywę i zbliżyłam się do niego, o mały włos nie zderzając się z nim czołem.
     Nareszcie. Stęskniłam się za nim, chociaż jeszcze nigdy go nie całowałam. Wreszcie mogłam dotknąć jego czerwonych od mrozu ust, jego gorących policzków i zmierzwionych włosów. Wreszcie mogłam go pocałować.

oczami Nialla

     Przysunęła się do mnie i po prostu to zrobiła! Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Smakowałem jej cudownych ust, a pocałunek... najcudowniejsza rzecz na świecie. Mogłem trwać tak godzinami, ale Maddie nagle przestała.

oczami Maddie

     Idiotka. Co ja zrobiłam?
- Przepraszam. - Wydukałam i odsunęłam się od niego.
     Rozejrzałam się niepewnie dookoła. Jasmine wpatrywała się we mnie niczym w obraz. Znienawidzony obraz, a ja już skakałam w duchu z radości, że była tego świadkiem.
- Maddie. - Powiedział cicho Niall, a ja nie chciałam na niego spojrzeć. Pewnie mnie teraz znienawidzi.
Mimo wszystko, spojrzałam.
- Wybacz.. mam gorączkę. - Wytłumaczyłam głupio.
Niall złapał dłonią moje czoło i spojrzał głęboko w oczy.
- Hej, jest OK.. - Uśmiechnął się do mnie. Objął mnie ramieniem i spojrzał w dal, dostrzegając przy okazji Jasmine, która podjechała do bandy, krzywo się na nas patrząc.
- Co, panna Maddie już umie perfekcyjnie jeździć? - Spytała drwiąco.
Niall puścił to mimo uszu.
- Maddie świetnie sobie radzi. - Uśmiechnął się do mnie, a potem Jasmine odjechała.
Spojrzałam na blondyna.
- Kłamiesz, jeżdżę koszmarnie. - Przyznałam.
Niall musnął nosem mój policzek. Po mojej skórze przebiegły ciarki, a moje serce zaczęło szybciej bić.
- Chwila. - Odsunęłam się od niego.
Irlandczyk uniósł brew.
- Czy ja.. - Zaczęłam niepewnie. - Czy ja ci się spodobałam.. ?
Niall roześmiał się.
Czyżbym się wygłupiła?
     Zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość.  Spojrzał mi w oczy raz jeszcze, a potem przycisnął swoje usta do moich.
- To zależy, czy ja Ci się spodobałem.. - Szepnął, uśmiechając się. Pozwoliłam pocałować się jeszcze raz.


A więc oto jest rozdział siódmy. Chciałabym Was przeprosić a to, że pojawił się on tak późno, mam nadzieję, że wybaczycie ^,^ Rozdział pisałam razem z Karoliną, co można zauważyć przez perspektywę Maddie . ; )) Dziękujemy za Wszystkie komentarze i tak dużą ilość wyświetleń. ;* 
Mamy teraz ferie, więc możliwe, że rozdział pojawi się już niebawem. Czekajcie cierpliwie ^^
Do napisania, Dominikaa ;) xx 

środa, 16 stycznia 2013

6. Thinking About You


 Frank Ocean - Thinking about you

     Żałowałam, że Boże Narodzenie .. już przeminęło. Uwielbiałam ten świąteczny czas, pełen choinek, prezentów, zapachu korzennych ciastek i cudownego motywu reniferów na sweterkach. Tutaj, w Mullingar było magicznie - nawet z dala od domu czułam prawdziwą magię świąt.
Ten czas przeminął, więc porzuciłam świąteczne obijanie się i zabrałam się do pracy, przede mną długa podróż i z każdą kolejną jej częścią, musiałam dobrze się do niej przygotować. Miałam ruszyć zaraz po Nowym Roku, musiałam się więc spieszyć z organizacją..
- Wszystkie pokoje są już zajęte.. - Mówiła mi kobieta, zapewe recepcjonistka jednego z hoteli w Kopenhadze. Nie mogłam doczekać się wizyty w tym cudownym mieście, ale teraz tyle rzeczy stawało mi na przeszkodzie.
- Przykro mi, nie ma miejsc. - Tłumaczył recepcjonista z innego hotelu. Niskim głosem wszystko dokładnie mi tłumaczył. - Wie pani, Sylwester i..
Nie rozumieliśmy się do końca.
- Ale ja nie chcę przyjechać do was w Sylwestra! - Każdemu powtarzałam to samo. A wtedy za każdym razem otrzymywałam tą samą odpowiedź:
- A to przykro mi, musimy "zamknąć" stary rok.
     Wkurzona zamknęłam laptopa i rozejrzałam się po pubie. W południe było tu naprawdę niewielu gości. Większość miała zjawić się wieczorem, gdy na dużym przejrzystym ekranie transmitowany miał być mecz.
- Jeszcze jedną herbatę. - Uśmiechnęłam się do kelnera. Był uroczym, młodym mężczyzną, zapewne już kojarzył moją twarz. Lubiłam to, że tak chętnie mi usługiwał - ale to po prostu była jego praca.
     Za dużym okem ujrzałam biegnącą między zaspami postać, która w śmiesznej zimowej czapce podążała w kierunku drzwi wejściowych. Dzwoneczek przy drzwiach rozdzwonił się i ujrzałam wspaniałe wypieki na twarzy.
- Miałeś siedzieć w domu. - Skarciłam go.  Przytulił mnie i usiadł blisko, obok na kanapie. Uśmiechnęłam się, widząc, że jego stan zdrowia już sie polepszył.
- Wypiłem cały twój syrop. - Niall wyprostował się i wszczerzył zęby. - Spokojnie, czuje się znakomicie.
- Sanki? - Spytałam retorycznie. Niall pokręcił głową i dodał, że na samą myśl jego skórę przechodzą dreszcze.
     Blondyn wziął na kolana laptopa. Szybko zorientował się , o czym czytam, co rezerwuję i gdzie dzwonię. Gdy dotarło do niego, że nie żartuję z wyjazdem, wyraźnie posmutniał.
- Dlaczego mi to robisz? - Próbował, by jego słowa zabrzmiały bardziej zabawnie. Nie wyszło mu. W głosie Nialla dostrzegłam smutek, żal.. tęsknotę?
- Pamiętaj, że gdybym nie postanowiła wyruszyć w europejską podróż, nie spotkałabym Ciebie. - Uśmiechnęłam się, opierając się o jego ramię. - Pozwól mi kontynuować wycieczkę.
Niall westchnął.
- Pewnie spotkasz jeszcze milion osób.. - Powiedział ściszonym głosem.
Uniosłam brew.
- Zazdrosny? - Uśmiechnęłam się, dodając ironicznie - Tak, na pewno spotkam jeszcze milion tak fajnych chłopaków z tak znakomitym poczuciem humoru..
    Niall zdziwił się, że mówię o nim tyle dobrego. Właściwie sama byłam zaskoczona, że o tym mówię.  Przez moment zapomniał, że na kolanach ma komputer i skupił swój wzrok wyłącznie na mnie. Wpatrując się w jego błękitne oczy, nie czułam się skrępowana ani nic.. Było mi tak dobrze.
- Chcę jechać z Tobą. - Rzucił. Chyba jego emocje wzięły górę, był przecież popularnym piosenkarzem, sławną osobą.. jak to sobie wyobrażał?
     Uśmiechnęłam się i przejęłam laptop. Położyłam go na swoich kolanach i w wyszukiwarce wpisałam dwa proste słowa. Wyskoczyło ponad 60 mln wyników.
- Widzisz? - Zwróciłam ekran w jego kierunku. - Zobacz, ile się o Tobie mówi. Ruszając w podróż przy moim boku, na pewno w walizkę spakujesz paru paparazzi. Jestem tego pewna.
- Załatwię ochronę. - Zarzekł się blondyn. Był coraz bardziej pewny swojej decyzji.
- Nie rzucisz zespołu! - Dodałam. - Niall, chłopaki obrażą się na śmierć, że ruszasz w dziką podróż z jakąś dziewczyną!
Niall przeniósł wzrok na sufit i zaczął intensywnie nad czymś myśleć. Ruchy warg zdradzały, że wylicza coś w głowie, analizuje, dodaje..
- Najbliższy koncert mamy dopiero w marcu. - Powiedział w końcu. - Mamy dwa miesiące, dam radę!
     Odetchnęłam i odgarnęłam włosy z twarzy. Niall serio chciał ze mną jechać! Nie mogłam ukryć uśmiechu, chociaż bardzo się starałam. Blondyn zauważył, że się rumienię, a ja poczułam jak płoną mi policzki.
- Chcesz, żebym jechał? - Spytał. Potem zamilknął i przyjrzał się mojej twarzy. Widząc moje rumieńce, sam zaczął się uśmiechać. Nawet odpowiedział sobie na pytanie. - Chyba chcesz.
     Chciałam, bardzo. nie wiedziałam tylko, jak Niall to sobie wyobraża.. :)

^^

Oto i jest szósty rozdział! Tak długo zbierałam sie, żeby coś napisać, długość tez mnie nie zadowala, ale tylko na to mnie teraz stać, w okresie poprawiania ocen, pisania dodatkowych prac itp itd. Szkoła i szkoła!
Wkrótce ferie, dlatego nadrobię braki, piszę też notki na mój blog ( LINK DO ho-run ) .. a teraz kolej Dominiki! Mam nadzieję, ze jeśli chodzi o wenę, to pójdzie jej lepiej :D


do zobaczenia! K.

niedziela, 13 stycznia 2013

5. Smile

  Avril Lavinge - Smile  

Perspektywa Nialla

Leżąc w łóżku przykryty kołdrą pod same uszy przyglądałem się mojej tapecie na telefonie. Tapeta przedstawiała roześmianą Maddie przy ognisku z kubkiem grzanego wina. Bardzo miło wspominam wczorajszy wieczór, bawiliśmy się znakomicie zresztą jak zawsze w swoim towarzystwie. Dzisiejszy wypad na sanki mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych. Przypominając sobie o zimnym śniegu od razu kichnąłem. Po chwili usłyszałem dźwięk dzwonka roznoszący się po całym domu. Uśmiechnąłem się sam do siebie i od razu pobiegłem otworzyć.
       Otworzyłem drzwi a moim oczom ukazała się blondwłosa dziewczyna. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech.
-Maddie! Fajnie, że przyszłaś. - przytuliłem ją i pocałowałem lekko w policzek.
- Fuu! Niall, zarazisz mnie. - zaśmiała się. Zaprosiłem dziewczynę do środka, gdzie od razu skierowaliśmy się do mojego pokoju. Mój pokój nie należał do największych, ale nie mogę narzekać na brak miejsca. Na ścianach po przyklejane były różne zdjęcia. Znajdowali się na nich moi kumple, rodzina, gdzieniegdzie były również zdjęcia z mojego dzieciństwa. Nie zabrakło również zdjęć z moimi przyjaciółmi z zespołu. Mogłem śmiało stwierdzić, że było ich tam najwięcej. Zdjęcia z gali, wywiadów, z fankami lub te robione dla żartów zawsze poprawiały mi humor i przypominały mi o tym, że warto wierzyć w marzenia.
- Jak tu uroczo! - zachwyciła się Maddie rozglądając się po pokoju. Zaśmiałem się lekko na słowa blondynki, która bacznie przyglądała się każdemu zdjęciu na ścianie.
      Po chwili zobaczyłem kompromitujące mnie zdjęcie znajdujące się na szafce nocnej. Szybko do niej podszedłem i  szybko schowałem ramkę ze zdjęciem do jednej z  szuflad.
- Co tam masz, Nialler ?- zapytała dziewczyna podchodząc do mnie bliżej. Serce zaczęło mi bić szybciej a w gardle momentalnie pojawiła się wielka gula.
- Nic...- wydukałem- To naprawdę nic takiego. Przysięgam! - mówiąc to, język całkowicie odmawiał mi posłuszeństwa. Na moich policzkach pojawiły się pieczące rumieńce a w brzuchu zaczęły latać motylki. Dziewczyna z każdą sekundą zbliżała się coraz to bliżej.
- Oj, Niallerku nie umiesz kłamać. Oj, nie umiesz.- powiedziała słodko zbliżając swoją twarz do mojej. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy a nasze ciała delikatnie się stykały co powodowało jeszcze większe wypieki na mojej twarzy.
        Zauważyłem jak jej ręka wędruje do uchwytu od szuflady, gdzie schowałem to głupie zdjęcie. "Cwana"- pomyślałem i szybko chwyciłem jej rękę.
- Oj nie moja droga. Mnie nie wykiwasz. - powiedziałem z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy. Zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej a następnie wyszeptałem jej do ucha delikatnym głosem:
- Nie tak szybko kochana.
Chwyciłem za uchwyt szuflady i pospiesznie chwyciłem zdjęcie, tak aby Maddie nie widziała co się na nim znajduje. Gdy ukryłem je za moimi plecami, poczułem nagłą chęć kichnięcia, co wykorzystała blondynka, która zwinnie odebrała mi zdjęcie. Po chwili kichnąłem, rozśmieszając przy tym blondynkę.
- Jędza ! Po pierwsze nie wolno śmiać się z chorego a po drugie oddawaj zdjęcie! - zawołałem widząc, że dziewczyna jeszcze nie zdążyła zobaczyć tego zdjęcia. Maddie pośpiesznie udała się na drugi koniec mojego pokoju i kiedy chciała zobaczyć co kryje się na zdjęciu, pobiegłem w jej kierunku krzycząc:
- AAAAATAAAAAAKK !
         Dziewczyna zaśmiała się a następnie zwinnie wskoczyła na moje łóżko. Wiedziałem, że blondynka tak łatwo się nie podda, ale postanowiłem walczyć do samego końca.
- Maddie, Maddie, no proszę oddaj mi to. - zrobiłem minę jak kot ze Shreka, lecz dziewczyna nadal była niewzruszona. -Maddie, tak ładnie proszę.- zacząłem po raz kolejny, siadając obok niej na łóżku.
- Nie wyglądasz wcale na chorego! Kłamczuchu. -zaśmiała się dziewczyna, dalej trzymając ramkę za zdjęciem za jej plecami.
- Jestem chory, ale w twoim towarzystwie nie straszna mi nawet choroba.- powiedziałem i słodko się do niej uśmiechnąłem.
-To nie sprawi, że oddam Ci zdjęcie, bez wcześniejszego obejrzenia go! - zaśmiała się i wytknęła w moją stronę język. Udałem obrażonego, myśląc, że blondynka w końcu mi ulegnie, ale tak się niestety nie stało.
         Dziewczyna wykorzystując sytuację, wyciągnęła zza pleców zdjęcie i dokładnie mu się przyglądała. Nie chciałem, żeby zobaczyła to zdjęcie. Byłem na nim ja przebrany w księżniczkę na balu karnawałowym. Ale to jeszcze nie wszystko, stojąc w stroju księżniczki na środku sali, płakałem. Tak, płakałem. Miałem może jakieś 5 lat, ale pamiętam ten dzień do dzisiaj.
- Śmiało, możesz zacząć się śmiać !- powiedziałem wstając z łóżka, kierując się w stronę wyjścia. Gdy chwyciłem za klamkę, poczułem delikatny ucisk na moim prawym ramieniu.
-Niall, przepraszam - powiedziała lekko speszona.
-Nic, się nie stało. - powiedziałem odwracając się w jej stronę uśmiechając się przy tym lekko. Tak, na początku byłem troszkę zły, ale w końcu to nic takiego.
- Powiem tylko, że byłeś uroczą księżniczką.- powiedziała posyłając mi serdeczny uśmiech. - A i jeszcze jedno, nienawidzę jak płaczesz. Zdecydowanie wolę uśmiech na twojej słodkiej twarzyczce. - Powiedziała słodko na co szeroko się uśmiechnąłem.
- Kochana jesteś, wiesz? - zapytałem chwytając ją za rękę.
- Tak wiem, a teraz do łóżka. - powiedziała wskazując palcem na moje dwuosobowe łóżko.
         Posłusznie wykonałem jej polecenie i już po chwili, leżałem w łóżku , szczelnie przykryty kołdrą. -Mam coś dla Ciebie - powiedziała dziewczyna szperając w swojej brązowej torebce. - O mam!
- Co to takiego ? - zapytałem podekscytowany.
-Syropek, żebyś szybciej wrócił do formy.- powiedziała z uśmiechem na twarzy. Wyjęła z pudełeczka butelkę z syropem a następnie małą plastikową łyżeczkę. Ostrożnie wypełniła łyżeczkę syropem i powoli przysuwała w stronę mojej twarzy.
- A teraz Niall Horan, zrobi: aaaaaaa - powiedziała lekko się śmiejąc. Otworzyłem szeroko buzię a dziewczyna włożyła mi łyżeczkę do ust.
- Pyszneee - powiedziałem rozkoszując się malinowym smakiem.
- Fani, będą z Ciebie dumni. - zaśmiała się szeroko, siedząc na krawędzi mojego łóżka. Lekko poklepałem miejsce obok mnie.
- Chodź tutaj do mnie - powiedziałem. Dziewczyna położyła się obok mnie i bacznie mi się przyglądała. Czułem jak na mojej twarzy, kolejny raz tego dnia pojawiają się czerwone wypieki.
-Mam coś na twarzy, że tak mi się przyglądasz ? - zapytałem, obracając się w jej stronę.
- Nie, po prostu..- zaczęła - pogoda już się poprawiła. W związku z tym, za 2 dni wylatuję do Dani. - powiedziała z nutką żalu w głosie. Byłem zaskoczony, myślałem, że spędzimy ze sobą jeszcze trochę czasu.
- Nie chce, żebyś wyjeżdżała - powiedziałem, głaszcząc jej policzek.
- Mój pobyt w Irlandii i tak znacznie się przedłużył Niall.- powiedziała dotykając mojej ręki, która jeszcze znajdowała się na jej policzku.
- Proszę, zostań jeszcze przynajmniej do Sylwestra. Zrób to dla mnie. - powiedziałem błagalnym głosem. Na prawdę bardzo chciałem spędzić jeszcze trochę czasu z tą uroczą dziewczyną- moją przyjaciółką. Chociaż znamy się tak krótko, już śmiało mogę ją tak nazwać. Rozumiemy się bez słów i co najważniejsze mamy w sobie oparcie i świetnie bawimy się w swoim towarzystwie.
- Z miłą chęcią spędzę z Tobą sylwestra .- powiedziała miło się uśmiechając. Nie wiem co dokładnie blondynka do mnie czuje, ale mam nadzieję, że choć troszkę jej na mnie zależy. Ja osobiście nie dopuszczę do tego, żeby była to tylko Winter Love .


I oto jest piąteczka ;) 
Naprawdę dziękujemy za wszystkie komentarze  Niesamowicie się cieszymy, że przypadło Wam do gustu nasze opowiadanie. ;) Postanowiłyśmy wprowadzić na naszym blogu, coś takiego, że WY- czytelnicy- możecie zadawać pytania bohaterom w komentarzach ;) . Mamy nadzieję, że pomysł Wam się spodoba. ;) Czekamy na pytania ;) 

Dominika , xoxo 

czwartek, 10 stycznia 2013

4. It's Time


Imagine Dragons - It's time

     Rano obudziłam się z potężnymi rumieńcami na twarzy. Za pewne była to sprawa grzanego wina, które wczoraj piłam do późnej nocy u boku wspaniałych mieszkańców tego irlandzkiego miasteczka – także włączając w to Nialla. Gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam nową warstwę śniegu na odśnieżonej drodze, co mimo wszystko mnie ucieszyło. Pogoda znów uziemiała mnie w jednym miejscu, ale byłam zadowolona, że poznałam tutaj kilka osób – znów włączając w to tego uroczego blondyna.  Dzisiaj też chciałam się z nim zobaczyć, pogadać i pośmiać się razem. Ale przede wszystkim oddać te urocze czerwone rękawiczki, które przypadkowo zabrałam wczoraj do domu.
- Niall? – Czułam się niepewnie, dzwoniąc do przyjaciela. Tak, zdecydowanie zasługiwał na to miano, chociaż zyskał je wyjątkowo wcześnie , ledwo po kilku dniach znajomości.
- Maddie, tak? – Usłyszałam zaspany głos.
- Matko, przepraszam, że cię obudziłam! – Miałam teraz wyrzuty sumienia. Mogłam przewidzieć, że w świąteczny dzień, o ósmej rano, ktoś może jeszcze spać.
- Nic się nie stało. – Zaśmiał się Niall. – Mów, czego ci trzeba.
     Wytłumaczyłam , dlaczego chce się spotkać. Irlandczyk poparł mój pomysł, ale stwierdził, że w barze zaczyna się już robić nudno. Zaproponował więc wyjście .. na sanki.
- Zwariowałeś? – Uśmiechnęłam się, siadając na krześle obok stolika. W lewej ręce trzymałam telefon, w prawej zaś ściskałam rękawiczki blondyna. – Chcesz żebym wylądowała w zaspie śnieżnej?
Niall coś mruknął pod nosem.
- Czy może powiedziałeś „tak” ? – Nie mogłam przestać się śmiać. – Udowodnię Ci, że tak nie jest! O piętnastej na tej górce na północ od rynku.
     Niall zgodził się, a potem się rozłączyliśmy.  Gdy spojrzałam po chwili w lustro, znów ujrzałam rumieńce, które zdobiły moją twarz. Wino już ustąpiło, ale niemożliwe by jeden chłopak znów doprowadził mnie do takiego stanu! Zaśmiałam się do siebie i podekscytowana zabawą na śniegu , od razu zaczęłam szukać w walizce odpowiednich ciuchów.
     Przeceniłam siebie, myśląc, że znam drogę na górkę.  W ciężkim zimowym kombinezonie przedzierałam się przez zaspy, nieprzetarte uliczki, ciągnąc za sobą sanki, które pożyczyłam z mojego obecnego mieszkania.  W grubych rękawicach, w potężnej czapce, która opadała mi na czoło, wyglądałam co najmniej jak bałwan. Miałam jednak szczęście, że o te porze roku wszyscy tak wyglądali i nie musiałam wystawiać się na pośmiewisko.
- Przepraszam, jak znajdę górkę? - Zapytałam dwie niskie dziewczynki, stojące przy płocie jednego z podwórek. Spojrzały na mnie krzywo i już skłoniły się w pas, by sięgnąć po śnieżkę, gdy w ostatniej chwili zdołałam im uciec. Tuż za rogiem śnieg doskonale zagrodził mi drogę i wpadłam w zaspę. Twarzą.
- Nikt Cię nie pchnął, a upadłaś jak pokonana.. - Wyjmując twarz ze śnieżnej pokrywy, ujrzałam śmiejącą się postać. Czerwony kombinezon i zimowa czapka doskonale przygotowywały Nialla do prawdziwej bitwy na śnieżki,  przynajmniej do zawodów saneczkowych. Tylko jego dłonie pozostały gołe.
- Twoje rękawiczki. - Lód na mojej twarzy stopił się pod wpływem rumieńców, jakie zagościły na mojej twarzy. Część garderoby Nialla, którą chciałam mu zwrócić nie nadawała się do najmniejszego użytku.
- Wiesz, ze śniegiem w środku też jest ciekawie. - Przyznał, wkładając zaśnieżone rękawiczki.
Uśmiechnęłam się i złapałam jego dłoń, by wstać z zimnego śniegu.
     W niezręcznej dość ciszy, ruszyliśmy w stronę szczytu górki. Bardzo pokaźnej górki - jak okazywało się z każdą następną minutą.
- Więc ile tu zabawisz? - Spytał Niall. Czyżbym wyczuła nutę tęsknoty i wołanie typu "Nie zostawiaj mnie!"?
Poprawiłam czapkę, by nie spadała mi na czoło.
- Jak tylko się ociepli, ruszam dalej. - Wytłumaczyłam. Pobyt  w Mullingar był cudowny, ale przeciągał się już bardzo długo. Zrezygnowałam nawet z powrotu do Londynu na Święta. A teraz nie miałam już po co wracać, chciałam ruszać dalej.
Niall zatrzymał się. Przestraszyłam się, że będzie chciał wygłosić jakiś monolog, lub powiedzieć..
-Jesteśmy na szczycie. - Oznajmił. Zachodzące Słońce cudownie odbijało się w grubej warstwie śniegu.
     Ulżyło mi. Patrząc pod nogi, skupiłam się wyłącznie na moich ciężkich krokach. I nad tym, ile tu jeszcze zostanę.
- To.. kto pierwszy? - Uśmiechnęłam się.
Niall rozejrzał się dookoła. Górka wyjątkowo opustoszała - może to nowo otwarty wyciąg na drugim końcu miasteczka spowodował te pustkę?
- Proponuję wyścig. - Powiedział Niall. Postawił swoje sanki w dogodnej pozycji, wsiadł na nie i zachęcił mnie do zrobienia tego samego.  Niepewne ustawiłam sanki równolegle do blondyna i usiadłam.
Zapadła cisza.
- No chyba się nie boisz?! - Zakpił sobie Niall. Uważałam, że powinien zostawić to dla siebie, nie bałam się.
- Raczej to ty się boisz.. - Spojrzałam na niego. - .. Że przegrasz z dziewczyną .
Niall zarechotał.
     Potem nie było już czasu na rozmowę, pchnęłam swoje sanki i ruszyłam na dół. Nim się obejrzałam, dołączył do mnie Niall.
- Nie dogonisz mnie! - Wysunął się na prowadzenie. Podkuliłam nogi bliżej siebie, próbując przyspieszyć.
     Po chwili pędziliśmy równolegle, śmiejąc się przy tym. Mróz odrętwiał nam zmarznięte twarze, śnieg wpadał do oczu.. górka była całkiem spora, dlatego nasza jazda na dół trwała dłuższą chwilę.
- O, nie, czyżby koniec? - Niall zaczął zwalniać. Utrzymywałam się na dalszej pozycji, więc widziałam grymas na jego twarzy.
    Po tym blondyn zrobił coś, czego bardzo nie zrozumiałam. Nie miałam na to czasu. Upadłam na śnieg, zaraz po tym, jak Niall złapał lewą krawędź swoich sanek i przyciągnął ją do siebie, zmieniając kierunek swojej jazdy. Od razu wjechał na mój tor jazdy, po czym spowodował.. właśnie ten upadek.
- Oby nigdy nie dali ci prawa jazdy. - Podniosłam się, cała w śniegu.
Z zaśnieżoną twarzą nie widziałam za wiele, zdałam się na słuch, słysząc wyraźny śmiech Nialla.
- Myślisz, że na drodze jestem taki cham? - Powiedział, gdy opanował atak śmiechu.
Chcąc ochłonąć po szalonym zjeździe, po prostu opadłam plecami na śnieg. Westchnęłam.
- Jeszcze raz? - Spytał Niall. Wpatrując się w ciemniejsze już niebo, wzięłam do ręki trochę śniegu i rzuciłam wprost na niego.Zauważyłam zdezorientowanie na twarzy Nialla, gdy dosyć duża kulka śniegu wylądowała prosto na jego twarzy. Po jego minie, można było zauważyć, że nie podobało mu się to, na co lekko się zaśmiałam. Postanowiłam zignorować blondyna i leżąc na białym puchu robiłam tak zwanego aniołka.
- Jak mogłaś ?! - usłyszałam po chwili krzyknięcie Nialla, który ocierał swoją twarz z pozostałości po śniegu.
         Jego krzyk nie był niemiły, wręcz przeciwnie można było w nim usłyszeć nutkę radości. No tak niemiły, osły krzyk zupełnie nie pasowałby do tego uroczego chłopaka.
- No co ? - zapytałam, głupio się śmiejąc - Po pierwsze: należało Ci się, a po drugie ja już wystarczająco dużo razy oberwałam od śniegu, teraz pora na ciebie. - Zaśmiałam się głośno, doskonaląc mojego Aniołka wykonanego przed chwilką.
- Ooo, nie moja droga ! Nie ujdzie Ci to płazem. - najwyraźniej chciał, żeby zabrzmiało to groźnie  lecz ja tylko głośniej się zaśmiałam.
- Nie boje się Ciebie! - powiedziałam i wystawiłam mu język. Nawet nie zauważyłam kiedy blondyn podbiegł i rzucił się na mnie, jednocześnie obsypując mnie śniegiem. Byliśmy ze sobą twarzą w twarz, co troszkę mnie krępowało. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy a wokół panowała zupełna cisza, którą po chwili postanowiłam przerwać.
- Jak mogłeś zniszczyć mojego Aniołka ! - powiedziałam jak mała dziewczynka, wywołując uśmiech na twarzy Nialla. Niall śmiejąc się rzucił we mnie jeszcze raz śniegiem, a następnie położył się obok mnie.
- Przepraszam, nie chciałem. - odpowiedział również jak mały chłopczyk.Leżeliśmy na śniegu wpatrując się w coraz to ciemniejsze niebo.
- Chyba powinniśmy już się zbierać, co ? - zapytał Niall, gdy zawiał dosyć silny a zarazem zimny wiatr.
- Niee, proszę zostańmy jeszcze troszkę. - poprosiłam słodko, jednocześnie sprawiając,że blondyn mi uległ.
- Ale tylko chwileczkę, nie chcę, żebyś się rozchorowała.- uśmiechnął się miło i swój wzrok skierował na niebo, z którego właśnie zaczęły spadać białe płatki śniegu. Gdy blondyn wpatrywał się w spadające kryształki śniegu, ja mogłam dokładnie mu się przyjrzeć . Nawet z ognisto czerwonymi rumieńcami wyglądał jak ósmy cud świata. Do tego jego delikatne rysy twarzy sprawiały, że wyglądał tajemniczo a zarazem zjawiskowo. Nie wspominając już o jego błękitnych oczach, które mogłyby uwieść, każdą dziewczynę na naszej planecie. Chociaż, jestem prawie pewna, że nawet wśród kosmitek miałby ogromne powodzenie.
Czy właśnie wpatrywałam się w niego jak w osobę, która mi się podoba..?
- Albo wiesz, zimno mi. - Powiedziałam, kombinezon zdecydowanie mi przemókł. Podniosłam się do pozycji pionowej, starając się też odgonić te wszystkie myśli, jakie napływały mi do głowy, gdy patrzyłam na Nialla.
- To wracajmy. - Zgodził się Niall.
   Blondyn oczywiście odprowadził mnie do domu. Wspaniale spędziłam z nim dzień, dawno nie bawiłam się tak dobrze. Gdy już się rozstaliśmy i weszłam do ciepłego pokoju, poczułam dreszcze na całym ciele, a na skórze pojawiły się dreszcze. Od razu zażyłam odpowiednie leki, by uniknąć przeziębienia.
Gdy mieszałam gorącą herbatę z miodem, usłyszałam telefon.
- Maddie, ja się rozchorowałem. - Usłyszałam wesoły głos Nialla, który nie brzmiał wcale jak głos przeziębionej osoby.
Oby nie spotkał mnie ten sam los.
- Madieee - Niall przeciągnął moje imię, co mnie rozbawiło. - Przyniesiesz mi syropek i tabletki?
Roześmiałam się.
- Ale ja mówię serio! - Powiedział blondyn.
Właściwie.. czemu miałabym go nie odwiedzić?


Wreszcie!
Mam nową notkę, z drobną pomocą Dominiki, która pomogła mi w chwilowym braku weny.. :)
Dziękujemy za wciąż rosnącą liczbę wyświetleń, za komentarze, które zostawiacie.. to niesamowite!
Odwiedzajcie nasze blogi, komentujcie i spamujcie.. jednym słowem: wpadajcie tu częściej!
Nowa notka niedługo, teraz kolej Dominiki.. :)


K. 

sobota, 5 stycznia 2013

3. Beneath Your Beautiful

Beneath Your Beautiful 

Perspektywa Nialla 

       Wyszedłem z domu opatulony szczelnie szalikiem i założoną na głowę czapką. Dzisiaj w Mullingar wyjrzało słońce, lecz nie zmieniło to tego, że nadal lekki mrozik szczypał w uszy i policzki. Ale nie mam ci przeciwko temu, lubię zime. Można lepić bałwany, zjeżdżać na sankach. Może wydaje się Wam to dziecinne, ale ja zawsze to uwielbiałem i coś czuje, że szybko mi to nie przejdzie.
       Wyszedłem na chodnik i rozejrzałem się po okolicy. Był bardzo wczesny ranek co sprawiło , że bardzo mało osób krzątało się po miasteczku. Gdy usłyszałem otwierające się drzwi, odwróciłem się w stronę tego dźwięku  Ujrzałem starszą Panią wyłaniającą się zza drzwi. Rozpoznałem ją niemal natychmiast. Była to zawsze lubiana przeze mnie sąsiadka. Starsza Pani, w podeszłym w wieku pomachała w moją stronę z miłym uśmiechem na twarzy. Odkąd pamiętam, na jej twarzy zawsze gościł promienny uśmiech. Miała w sobie tyle uroku, że w jej towarzystwie humor od razu stawał się lepszy. Mieszkała sama już od dobrych 8 lat. Jej mąż zginął na wojnie , a syn po ukończeniu 18 lat wyprowadził się do Usa, gdzie założył rodzinę. Zawsze była dumna z tego, że jej mąż zginął dla dobra Ojczyzny.
- Dzień dobry, pani Moore ! - powiedziałem miło, podchodząc w stronę staruszki. - Wesołych świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. - uśmiechnąłem się i przytuliłem lekko miłą Panią. Gdy byłem młodszy, to zawsze Pani Moore doradzała mi w sprawach z dziewczynami. Nie jeden raz byłem jej za to wdzięczny.
- Niall, chłopcze! Nic się nie zmieniłeś! - zaśmiała się prawdopodobnie przypominając sobie mnie parę lat temu. - Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, tej twojej wymarzonej dziewczyny na którą tak długo czekasz i czego sobie tylko życzysz. - powiedziała radosnym głosem.
- Dziękuje Pani bardzo. Wybiera się gdzieś Pani ? - zapytałem grzecznie.
- Miałam iść na  świąteczny targ, ale w taką pogodę zostanę lepiej w domu. - uśmiechnęła się miło spoglądając na zachmurzone niebo. - Leć już dziecko, pewnie się śpieszysz. - dodała.
- Tak idę się trochę rozejrzeć, może później jak tradycja nakazuje, pójdę troszkę na jarmark. - uśmiechnąłem się a następnie przegnałem się z Panią Moore.
      Przemierzałem ogromne śnieżne zaspy w kierunku mojego ulubionego miejsca w Mullingar, jakim był rynek. Był on niewielki, ale swoim urokiem przebijał niejedno miasto. Zawsze w święta organizowany był tu jarmark Bożonarodzeniowy. Panowała tu na prawdę wspaniała atmosfera, można spotkać tu było ludzi z którymi przez jakiś okres czasu się nie rozmawiało. Wtedy ludzie wspominali dawne czasy śmiejąc się przy tym w niebo głosy.
       W tutejszych szopkach ludzie sprzedawali, domowej roboty ciasta, pierniki, dżemy a nawet korzenne wino, służące do szybkiego rozgrzania się. Nad głowami przechodniów unosiły się wspaniałe zapachy, dźwięki kolęd oraz choinkowe ozdoby. W centrum całego zamieszania nie zabrakło oczywiście Mikołaja, który z radością rozmawiał z każdym dzieckiem. Dzieci stojące w kolejce z niecierpliwością czekały na spotkanie z Mikołajem. Natomiast obok znajdowały się dzieci, które podekscytowane opowiadały rodzicom swoją rozmowę z Panem z długą, siwą brodą.
       Omijając to zdarzenie, przy jednym z straganów zauważyłem ciemnowłosą blondynkę, którą wczoraj poznałem w barze. Zdając sobie sprawę, kto znajduje się w zasięgu mojego wzroku, moje serce przyśpieszyło. Biło z niesamowicie szybką prędkością. Założyłbym się, że gdybym teraz umieściłbym twarz w zaspie śnieżnej, ta natychmiast zamieniłaby się w kałużę. Można określić, to jednym słowem: płonąłem. Wyjąłem z kieszeni spodni telefon i zacząłem pisać esemsesa "Nie spodziewałem się, że nawet w tak grubej zimowej kurtce, można wyglądać tak atrakcyjnie." Po chwili zastanowienia, wysłałem go do Maddie.
Gdy na ekranie mojego telefonu pojawił się raport doręczenia, dziewczyna wyciągnęła z kieszeni swojej kurtki telefon i z zaciekawieniem zaczęła czytać wiadomość. Po chwili rozejrzała się dookoła, przyglądając się każdemu bardzo uważnie. Pomachałem jej widząc, że właśnie zmierzyła mnie swoim czarującym wzrokiem. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zaczęła iść w moją stronę.
- Nie umiesz jak normalny człowiek podejść i zagadać, tylko musisz mnie straszyć ? - powiedziała powstrzymując śmiech a w jej oczach dało się zauważyć malutkie iskierki.
- Tak, mnie też miło Cię widzieć. - zaśmiałem się i przytuliłem lekko blondynkę. - Znów się spotykamy, zbieg okoliczności czy przeznaczenie ?- zapytałem miło uśmiechając się do dziewczyny.
- Oj nie wiem, nie wiem. Chyba musisz sam odpowiedzieć na to pytanie. - uśmiechnęła się szeroko. Zauważyłem, że pociera dłonie, co oznaczać mogło tylko to, że jest jej zimno. Wcale się nie dziwie, było około -8 stopni a ona nie miała rękawiczek.
- Jesteś nie poważna, wychodzić w taki mróz bez rękawiczek. Chcesz być chora? Trzymaj. - podałem jej moje okrycie dłoń a ona pośpiesznie je założyła.
- Bardzo Ci dziękuje. Nie wiem jak to się stało, że ich nie zabrałam...- zaczeła - Niall, teraz to tobie będzie zimno. - dokończyła. Gdy chciała oddać mi wykonaną z ciepłego materiału rzecz, złapałem ją za rękę, uniemożliwiając jednocześnie ściągnięcie rękawiczek.
- Mną się nie przejmuj. -uśmiechnąłem się do niej, dodając - Jestem gorącym facetem. - na te słowa oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie można zaprzeczyć - powiedziała pomiędzy wybuchami śmiechem. - Idziemy się rozejrzeć, czy będziemy tu tak stali ?- zapytała po chwili, śmiejąc się pod nosem.
        Udaliśmy się w stronę pobliskiego straganu na którym znajdowały się różne ozdoby świąteczne.
- Niall, popatrz ! Ten bałwan przypomina mi Ciebie. -powiedziała śmiejąc się. Poznaliśmy się wczoraj a ja czuje jakbyśmy znali się od dawna.
- Ei, ranisz!- powiedziałem i obróciłem się do niej tyłem. Udawałem obrażonego, chociaż na prawdę tak nie było. Założyłem rękę na rękę, aby wyglądało to bardziej wiarygodnie.
- Niall, przecież ten bałwanek jest słodziutki. Niall, przepraszam jeśli cie uraziłam.- powiedziała stając bliżej mnie. Moje serce kolejny raz tego dnia zabiło szybciej. Nie zmieniło to jednak tego, że nie umiałem powstrzymać śmiechu. W końcu nie wytrzymałem i wybuchnąłem gromkim śmiechem, czym zwróciłem uwagę kilkunastu przechodniów.
-Ty oszuście! - wykrzyknęła, po czym zaczęła się śmiać razem ze mną.
- Uwielbiam jak się śmiejesz. Pojawia Ci się wtedy taka śmieszna żyła na czole. - powiedziałem po chwili na co dziewczyna lekko się skrępowała.
- Jesteście idealną parą. - usłyszeliśmy słowa sprzedawczyni, która obsługiwała klientów przy straganie przy którym właśnie staliśmy. Była uśmiechnięta od ucha do ucha i było można się domyślić, że przyglądała się całej tej sytuacji.
- My.. my nie jesteśmy parą- zaprzeczyła Maddie i lekko się zaczerwieniła. Kobieta zrobiła zdezorientowaną minę i najwyraźniej nie wiedziała co ma powiedzieć, gdyż przez chwilę milczała.
- Przepraszam Was bardzo, ale oddałabym wszystko w twierdzeniu, że jesteście parą. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. - powiedziała po chwili , posyłając nam delikatny uśmiech.
- Nic się nie stało. - powiedziałem z uśmiechem. - Mam pytanie, ma Pani może takiego malutkiego bałwanka ? - zapytałem zauważając na twarzy Maddie lekkie zdezorientowanie.
- Tak mam- powiedziała i pokazała mi figurkę. Już po chwili trzymałem ją w rękach, uprzednio za nią płacąc.
          Gdy odeszliśmy już od tego straganu, podarowałem Maddie figurkę małego bałwanka. na początku nie chciała tego przyjąć, ale w końcu wzięła ją do swoich rąk.
- Żebyś o mnie tak szybko nie zapomniała. - zaśmiałem się lekko w stronę dziewczyny a ta obdarzyła mnie swoim nieziemskim uśmiechem.
- Na pewno, nie zapomnę. - uśmiechnęła się i złożyła na moim policzku soczystego buziaka. - Jeszcze raz dziękuje.
      Nawet nie wiem kiedy, pojawiły się na niebie pierwsze gwiazdy. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno siedział Mikołaj, otoczony małymi dziećmi , teraz organizatorzy zapalali ognisko. Porozwieszane ozdoby i świecące lampki dodawały uroku temu miejscu, choć nie wiem czy może być one jeszcze bardziej urocze. Na około ogniska poustawiano ławki, na których już zaczęto zajmować miejsca.
- Maddie, zajmij nam miejsca a ja zaraz wrócę.- powiedziałem do dziewczyny o ona przytakując głową poszła w stronę rozpalonego już ogniska. Ja natomiast poszedłem po dwa kubki grzanego wina, które po całym dniu spędzonym na mrozie doskonale nas rozgrzeje.
- Trzymaj- usiadłem obok Maddie podając jej kubek grzanego wina.
- Właśnie tego mi było trzeba. - zaśmiała się, następnie upijając łyk ze swojego kubka.


Jest trójeczka, pracowałam nad nią cały dzień, więc jest troszeczkę dłuższa. Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć ja piszę z perspektywy Nialla, a Karolina z perspektywy Maddie. ;)) Odwiedzajcie również nasze nasze blogi , linki znajdują się po boku  ;) 

wtorek, 1 stycznia 2013

2. Plug In Baby


Muse - Plug In Baby

Perspektywa Maddie.

     Szperając w sieci, denerwowałam sie bardziej z każdą chwilą. Zima miała to do siebie, że zawodziło wiel rzeczy - także komunikacja. Każdy kolejny lot, na który chciałam rezerwować bilet, został odwoływany. Była Wigilia, a ja tak bardzo chciałam znaleźć się chociaż na jeden dzień w domu, z rodziną.  Po Świętach i tak musiałam wracać, dlatego zależało mi na czasie.
- Podać coś jeszcze? - Spytał kelner. Zamówiłam sobie gorącą herbatę. Uśmiechnęłam się do uroczego kelnera i podziękowałam. Nie miałam przy sobie za wiele pieniędzy, ale ten gorący napój całkowicie mi wystarczał.
- Będę pryz barze. - Dodał, odwracając się na pięcie. Kelner zniknął, a przy moim stoliku pojawił się niewysoki blondyn z dość zastanawiającą miną. Zmarszczone brwi i tępy wzrok wbity w podłogę mówił mi, że chłopak nad czymś się zastanawiał.  W końcu uniósł wzrok i spojrzał na mnie.
- Ten kelner chyba mnie zbywa. - Przyznał, odwracając się w jego kierunku. Uśmiechnęłam się.
- Mnie obsługuje.. na życzenie. - Dodałam jeszcze. Blondyn dosiadł się do stolika i spojrzał w ekran mojego komputera.
Uniosłam brew.
- Nie zagląda się w ekran nieznajomej osobie! - Powiedziałam, odsuwając laptopa od niego.
Chłopak westchnął.
- Przepraszam. - Przyzał. Uśmiechnęłam się do niego i laptop z powrotem wrócił na swoje miejsce. Pokazała mu, czego szukam, żaląc się, że nawet strona internetowa linii lotniczych lubi się zawieszać.
     Przedstawił mi się. Jego imię nie było dość rzadkie w tych stronach. Pełno gwiazd w Irlandii miało na imię Niall.  Chłopak wydawał się być miły, na chwilę przejął nawet komputer w nadziei, że może on coś zdziała. Niestety. Był wigilijny wieczór i musiałam zostać  w Mullingar.
- Przyjechałaś tu sama? - Spytał blondyn. Pokiwałam głową, robiłam przecież Gap Year w przerwie między liceum a studiami. Ten czas chciałam wykorzystać na zwiedzanie Europy. Zaczęłam od sąsiadów Wielkiej Brytanii, skąd pochodziłam. A irlandzkie miasteczka były dobrym początkiem mojej wielkiej podróży.
- Byłem wiele razy w Londynie. - Powiedział Niall. Znałam jego twarz z okładek gazet, których nigdy nie kupowałam, jego zespół przewijał się też w Internecie na stronach, na które nie wchodziłam. Słyszałam o Niallu, ale teraz przy stoliku siedział zwykły chłopak.
- Myślę, że nie zdołasz nic już zrobić. - Powiedział. - Ale jeśli masz spędzać Święta sama, to mogę zostać twoim towarzyszem.
Blondyn był bardzo miły, jednak znałam go ledwo pięć minut. Nie wydawał się być jakimś strasznym facetem, dlatego - co mi szkodzi. Przytaknęłam. Zawahałam się trochę z chwilą, gdy Niall przedstawił mnie swoim kolegom. Tamci zmyli się, nie wiem, czy z mojego powodu, czy nie. Czułam się winna temu, że ograniczam ich przyjaźń. Niall zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku i dokupił sobie filiżankę herbaty, by zostać przy stoliku w moim towarzystwie.
- Gdzie spędzasz noce, skoro przyjechałaś tu sama? - Spytał. Wyjaśniłam, że wynajmowałam uroczy pokoik u starszej pani na obrzeżach miasteczka. Staruszka nie miała dostępu do Internetu , dlatego wieczory spędzałam w tym pubie.
    Za oknam znacznie się już ściemniło. Do pubu dotarłam dość krętymi uliczkami, dlatego bałam się o to, czy znajdę z powrotem drogę. Irlandczyk, który wypił kubek herbaty przede mną, zaproponował, że pomoże mi odnaleźć drogę.
     Założyłam więc zimową kurtkę, do torby spakowałam komputer i pozwoliłam Niallow iść przodem, by prowadził mnie w egipskich ciemnościach i labiryncie ścieżek, które wyszczególniono w grubej warstwie śniegu.  Biały puch nieco rozjaśniał krajobraz, dlatego nie mieliśmy problemów z obraniem właściwego kierunku.
- To ile tu zostaniesz, skoro tak śpieszno było ci do rodziny? - Spytał Niall.
- Jeśli mam spędzić święta tutaj, to już nie spieszno mi do Londynu. - Powiedziałam. - Chcę kontynuować moją wycieczkę po Europie. Za tydzień odwiedzę Szkocję, a potem przeniosę się do Skandynawii, zaczynając od duńskiej stolicy.
Zauważyłam wzrok Nialla, który błądził gdzieś po oddalonych drzewach. Rozmyślał nad czymś, ale nie miałam odwagi o to zapytać.
- Też chciałbym tak podróżować. - Powiedział. - Ale gnębi mnie jedna myśl; czemu robisz to w samotności?
     Zwolniłam moje tempo i westchnęłam. Nie mogłam powiedzieć Niallowi, że ta podróż jest dla mnie wyzwoleniem. Nie ufałam mu jeszcze na tyle, by streszczać całe moje życie. Niall na razie nie powinien dowiadywać się o mojej ucieczce od znienawidzonego chłopaka, fałszywych przyjaciół i rodziców, którzy wybierali zawsze pracę zamiast rodziny. Jadąc w tym roku miałam naprawić relacje z nimi, ale było tak co roku. Ciągle coś opóźniało mój plan rozwiania ciemnych chmur nad naszymi głowami. A może wcale nie chciałam się godzić? Nie wiem, czy robiłam to z przymusu, ale każdego roku chciałam, by było jak w normalnej rodzinie.
- Naprawdę nie potrzebujesz nikogo do towarzystwa? - Spytał jeszcze Niall.
Pokręciłam głową.
- Umiem poradzić sobie sama.
- No właśnie zauważyłem to w barze. - Niall zaśmiał się. - Wiesz, po prostu dziwi mnie, dlaczego taka fajna dziewczyna spędza święta z dala od rodziny, domu, zupełnie sama..
Uśmiechnęłam się.
- Jak powiedziałam, umiem być samodzielna. - Dodałam.
Po kilku minutach ciszy dotarliśmy do małej chatki, w której spędzałam samotne noce. Pożegnałam się z Niallem, uprzednio wymieniając się numerami. Gdy schowałam się do środka, rozebrałam kurtkę i podeszłam jeszcze do okna. Niall czuwał. Stał niedaleko furtki, analizując wzrokiem okolicę, a w głowie rozmyślając nad wszystkim. Pewnie i nade mną. Po chwili zamyślenia , ocknął się. Spojrzał jeszcze raz na furtkę, potem uniósł kąciki ust i odszedł. Wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści i nie raz spotkam go jeszcze na swojej drodze. Gdy tylko zniknął za rogiem, otrzymałam smsa: " Dobranoc. Mam nadzieję, że jutro też się widzimy - nie możesz spędzać Świąt samotnie. N."

Oto i jestem. Przyszedł czas na rozdział ode mnie, więc zebrałam siły po wczorajszej zabawie i wreszcie coś tu powstało.. :) To dopiero początek historii, a ja już się w niej zakochałam! Mam nadzieję, że podobnie będzie z Wami i spędzimy razem wszystkie zimowe wieczory, w towarzystwie ciepłego koca i kubka gorącej kawy. Już teraz zapraszam na nową notkę, polecam też zajrzeć na nasze dotychczasowe blogi ( linki po prawej stronie). Do zobaczenia w następnej notce oraz.. Szczęśliwego Nowego Roku!
K.


1.This Kiss

Carly Rae Japsen - This Kiss

        Święta Bożego Narodzenia obchodzone prze ze mnie już 19 raz , w moich oczach wciąż nie tracą uroku. To wspaniałe, że w ten magiczny czas cała rodzina może się zebrać przy jednym stole, zjeść wigilijną wieczerzę a następnie odśpiewać kolędy. Patrząc przez okno podziwiam otulone białym puchem Mullingar. To niesamowite ile śniegu może spaść przez zaledwie parę godzin. Kiedy wczoraj późnym wieczorem przyleciałem z Londynu o śniegu można było tylko po marzyć. A dziś ku wielkiemu zaskoczeniu można cieszyć się białym, puszystym śniegiem.
         Niall masz gościa!- usłyszałem głos mojej mamy, która znajdowała się na parterze mojego rodzinnego domu. Komórkę lezącą na moim łóżku złapałem i włożyłem do prawej kieszeni moich dżinsowych spodni i pośpiesznie opuściłem mój pokój. Zbiegłem ze schodów prowadzących na parter niczym torpeda. Będąc już na parterze zauważyłem Sean'a mojego najlepszego kumpla. 
-Hej brachu! - wykrzyczałem witając się z chłopakiem. Przez ciągłe trasy, koncerty, wywiady bardzo dawno się nie widzieliśmy. Mam nadzieje, że to wszystko nadrobimy. 
-Siemasz, gotowy na wigilijny wypad do pubu?- zapytał z szerokim uśmiechem Sean. Jak co roku w wigilię wybieraliśmy się do pubu na słynne hot-whiskey. Pędziliśmy tam późnym rankiem a wracaliśmy późnym popołudniem, aby pomóc naszym mamą w przygotowaniu ostatnich dań na wieczerzę. To była tradycja nasza jak i wszystkich Irlandczyków. Można śmiało powiedzieć,że jest to narodowa tradycja. 
- No pewnie, że tak. - powiedziałem radośnie - Mamo! Wychodzę z Sean'em do pubu. - powiedziałem w stronę kuchni gdzie znajdowała się moja rodzicielka. 
-Dobrze, tylko ubierz się ciepło i nie szalejcie za bardzo. -wyjrzała zza rogu moja mama, która jak zawsze promiennie się uśmiechała. 
         Ubrałem buty, następnie kurtkę a szalik i czapkę wziąłem do ręki. Dałem jeszcze buziaka w policzek mojej mamie i razem z Sean'em wyszedłem z domu, kierując się w stronę najlepszego irlandzkiego pubu, znajdującego się w okolicy. 
- I jak kariera ?- zapytał Sean , gdy ja zakładałem szalik i czapkę. Muszę przyznać, że było dosyć zimno. Kiedy byłem mały babcia zawsze powtarzała mi, że gdy spadnie śnieg, mróz automatycznie znika. Jednak w tej chwili słowa babci nie za dobrze się sprawdzały. 
-Wiesz, nie dawno wróciliśmy z trasy, gdzie było naprawdę wspaniale. To niesamowite ile my znaczymy dla fanów i jednocześnie fani znaczą dla nas. - powiedziałem przypominając sobie jeden z koncertów w Douglas, gdzie dałem upust paru moim łzą. A to dzięki fanom, którzy każdą piosenkę śpiewali razem z nami dobrze się przy tym bawiąc. 
-Tak, wasza kariera rozwija się w zawrotnym tępie. Pamiętam, że zawsze o tym marzyłeś.- zaśmiał się dźwięcznie, najwyraźniej przypominając sobie jakieś wydarzenie z naszego dzieciństwa. Odkąd pamiętam, moim najlepszym przyjacielem był Sean. Przeżyliśmy razem wiele chwil i bardzo się cieszę, że nawet teraz kiedy spełniam swoje marzenia jako członek słynnego boysbandu One Direction, nadal się przyjaźnimy  To niesamowite jak wielką rozłąkę,może przejść prawdziwa przyjaźń. 
- Masz racje, sam nie mogę uwierzyć, że to wszystko się dzieje na prawdę. Czasami jednak chciałbym wrócić do czasów kiedy byłem normalnym, zwykłym, niczym nie wyróżniającym się nastolatkiem. - powiedziałem wkładając moje zmarznięte ręce wgłąb kieszeni, znajdujących się przy obcisłych dżinsach. 
-Ej, brachu! Dla mnie zawsze będziesz zwykłym nastolatkiem z którym mogę wyjść na HOT-WISKEY!- ostatnie słowa wykrzyczał na co wybuchłem niepohamowanym śmiechem. Za to właśnie lubiłem Seana, zawsze w każdej sytuacji umiał mnie rozśmieszyć. Moim zdaniem, świetnie sprawował by się w roli klauna. 
        Gdy weszliśmy do pubu, od razu uderzył w nas specyficzny zapach tak zwanego "hot-whiskey". To właśnie ten trunek piją Irlandczycy w dzień taki jak ten, a mianowicie Wigilię Bożego Narodzenia. Podeszliśmy do baru gdzie zamówiliśmy, właśnie ten alkohol. Gdy barman podał nam już nasze napoje wysokoprocentowe, zaczęliśmy się rozglądać po pubie w poszukiwaniu znajomych nam osób. 
-Sean, popatrz Michael, Darren i Jake. Idziemy ? - zapytałem mojego przyjaciela, na co ten potwierdzająco kiwnął głową. Chwyciliśmy szklanki z tradycyjnym trunkiem i udaliśmy się do stoliku naszych wspólnych kumpli. 
-Siema chłopaki!- powiedziałem i przywitałem się z każdym z nich, Sean postąpił podobnie. Michael, Darren i Jake byli naszymi kumplami, z którymi zawsze imprezowaliśmy. Podobnie jak z Seanem, nasza znajomość przetrwała liczne wady sławy. 
         Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy dyskutować na różne tematy jak i pić nasze słynne hot-wiskey.   Dawno się nie widzieliśmy, więc w naszym towarzystwie, nawet na chwile nie zapanowała cisza. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy się jak za starych dawnych czasów. Mogłem śmiało powiedzieć, że żaden z nas się nie zmienił. Dalej jesteśmy takimi samymi osobami, jak parę lat temu. W pewnym momencie, chcąc zawołać kelnera rozejrzałem się po pubie. Jednak zamiast kelnera  dostrzegłem siedząca w kącie dziewczynę  która zajęta była robieniem czegoś na swoim laptopie. 



A więc,  już jest krótki wstęp do zawtortnej historii. 
Mamy nadzieję, że historia Wam się spodoba i będziecie z chęcią i uśmiechem na ustach ją czytać. 
Jeżeli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach, na pewno na wszystkie odpowiemy. 

Jak się podoba? Jakie odczucia? ;) 
Pozdrawiam Dominika . ;* 

Szczęśliwego Nowego roku , spełnienia wszystkich marzeń w tym 2013 roku. Życzą autorki: Dominika i Karolina . ♥