Beneath Your Beautiful
Perspektywa Nialla
Wyszedłem z domu opatulony szczelnie szalikiem i założoną na głowę czapką. Dzisiaj w Mullingar wyjrzało słońce, lecz nie zmieniło to tego, że nadal lekki mrozik szczypał w uszy i policzki. Ale nie mam ci przeciwko temu, lubię zime. Można lepić bałwany, zjeżdżać na sankach. Może wydaje się Wam to dziecinne, ale ja zawsze to uwielbiałem i coś czuje, że szybko mi to nie przejdzie.
Wyszedłem na chodnik i rozejrzałem się po okolicy. Był bardzo wczesny ranek co sprawiło , że bardzo mało osób krzątało się po miasteczku. Gdy usłyszałem otwierające się drzwi, odwróciłem się w stronę tego dźwięku Ujrzałem starszą Panią wyłaniającą się zza drzwi. Rozpoznałem ją niemal natychmiast. Była to zawsze lubiana przeze mnie sąsiadka. Starsza Pani, w podeszłym w wieku pomachała w moją stronę z miłym uśmiechem na twarzy. Odkąd pamiętam, na jej twarzy zawsze gościł promienny uśmiech. Miała w sobie tyle uroku, że w jej towarzystwie humor od razu stawał się lepszy. Mieszkała sama już od dobrych 8 lat. Jej mąż zginął na wojnie , a syn po ukończeniu 18 lat wyprowadził się do Usa, gdzie założył rodzinę. Zawsze była dumna z tego, że jej mąż zginął dla dobra Ojczyzny.
- Dzień dobry, pani Moore ! - powiedziałem miło, podchodząc w stronę staruszki. - Wesołych świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. - uśmiechnąłem się i przytuliłem lekko miłą Panią. Gdy byłem młodszy, to zawsze Pani Moore doradzała mi w sprawach z dziewczynami. Nie jeden raz byłem jej za to wdzięczny.
- Niall, chłopcze! Nic się nie zmieniłeś! - zaśmiała się prawdopodobnie przypominając sobie mnie parę lat temu. - Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, tej twojej wymarzonej dziewczyny na którą tak długo czekasz i czego sobie tylko życzysz. - powiedziała radosnym głosem.
- Dziękuje Pani bardzo. Wybiera się gdzieś Pani ? - zapytałem grzecznie.
- Miałam iść na świąteczny targ, ale w taką pogodę zostanę lepiej w domu. - uśmiechnęła się miło spoglądając na zachmurzone niebo. - Leć już dziecko, pewnie się śpieszysz. - dodała.
- Tak idę się trochę rozejrzeć, może później jak tradycja nakazuje, pójdę troszkę na jarmark. - uśmiechnąłem się a następnie przegnałem się z Panią Moore.
Przemierzałem ogromne śnieżne zaspy w kierunku mojego ulubionego miejsca w Mullingar, jakim był rynek. Był on niewielki, ale swoim urokiem przebijał niejedno miasto. Zawsze w święta organizowany był tu jarmark Bożonarodzeniowy. Panowała tu na prawdę wspaniała atmosfera, można spotkać tu było ludzi z którymi przez jakiś okres czasu się nie rozmawiało. Wtedy ludzie wspominali dawne czasy śmiejąc się przy tym w niebo głosy.
W tutejszych szopkach ludzie sprzedawali, domowej roboty ciasta, pierniki, dżemy a nawet korzenne wino, służące do szybkiego rozgrzania się. Nad głowami przechodniów unosiły się wspaniałe zapachy, dźwięki kolęd oraz choinkowe ozdoby. W centrum całego zamieszania nie zabrakło oczywiście Mikołaja, który z radością rozmawiał z każdym dzieckiem. Dzieci stojące w kolejce z niecierpliwością czekały na spotkanie z Mikołajem. Natomiast obok znajdowały się dzieci, które podekscytowane opowiadały rodzicom swoją rozmowę z Panem z długą, siwą brodą.
Omijając to zdarzenie, przy jednym z straganów zauważyłem ciemnowłosą blondynkę, którą wczoraj poznałem w barze. Zdając sobie sprawę, kto znajduje się w zasięgu mojego wzroku, moje serce przyśpieszyło. Biło z niesamowicie szybką prędkością. Założyłbym się, że gdybym teraz umieściłbym twarz w zaspie śnieżnej, ta natychmiast zamieniłaby się w kałużę. Można określić, to jednym słowem: płonąłem. Wyjąłem z kieszeni spodni telefon i zacząłem pisać esemsesa "Nie spodziewałem się, że nawet w tak grubej zimowej kurtce, można wyglądać tak atrakcyjnie." Po chwili zastanowienia, wysłałem go do Maddie.
Gdy na ekranie mojego telefonu pojawił się raport doręczenia, dziewczyna wyciągnęła z kieszeni swojej kurtki telefon i z zaciekawieniem zaczęła czytać wiadomość. Po chwili rozejrzała się dookoła, przyglądając się każdemu bardzo uważnie. Pomachałem jej widząc, że właśnie zmierzyła mnie swoim czarującym wzrokiem. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zaczęła iść w moją stronę.
- Nie umiesz jak normalny człowiek podejść i zagadać, tylko musisz mnie straszyć ? - powiedziała powstrzymując śmiech a w jej oczach dało się zauważyć malutkie iskierki.
- Tak, mnie też miło Cię widzieć. - zaśmiałem się i przytuliłem lekko blondynkę. - Znów się spotykamy, zbieg okoliczności czy przeznaczenie ?- zapytałem miło uśmiechając się do dziewczyny.
- Oj nie wiem, nie wiem. Chyba musisz sam odpowiedzieć na to pytanie. - uśmiechnęła się szeroko. Zauważyłem, że pociera dłonie, co oznaczać mogło tylko to, że jest jej zimno. Wcale się nie dziwie, było około -8 stopni a ona nie miała rękawiczek.
- Jesteś nie poważna, wychodzić w taki mróz bez rękawiczek. Chcesz być chora? Trzymaj. - podałem jej moje okrycie dłoń a ona pośpiesznie je założyła.
- Bardzo Ci dziękuje. Nie wiem jak to się stało, że ich nie zabrałam...- zaczeła - Niall, teraz to tobie będzie zimno. - dokończyła. Gdy chciała oddać mi wykonaną z ciepłego materiału rzecz, złapałem ją za rękę, uniemożliwiając jednocześnie ściągnięcie rękawiczek.
- Mną się nie przejmuj. -uśmiechnąłem się do niej, dodając - Jestem gorącym facetem. - na te słowa oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie można zaprzeczyć - powiedziała pomiędzy wybuchami śmiechem. - Idziemy się rozejrzeć, czy będziemy tu tak stali ?- zapytała po chwili, śmiejąc się pod nosem.
Udaliśmy się w stronę pobliskiego straganu na którym znajdowały się różne ozdoby świąteczne.
- Niall, popatrz ! Ten bałwan przypomina mi Ciebie. -powiedziała śmiejąc się. Poznaliśmy się wczoraj a ja czuje jakbyśmy znali się od dawna.
- Ei, ranisz!- powiedziałem i obróciłem się do niej tyłem. Udawałem obrażonego, chociaż na prawdę tak nie było. Założyłem rękę na rękę, aby wyglądało to bardziej wiarygodnie.
- Niall, przecież ten bałwanek jest słodziutki. Niall, przepraszam jeśli cie uraziłam.- powiedziała stając bliżej mnie. Moje serce kolejny raz tego dnia zabiło szybciej. Nie zmieniło to jednak tego, że nie umiałem powstrzymać śmiechu. W końcu nie wytrzymałem i wybuchnąłem gromkim śmiechem, czym zwróciłem uwagę kilkunastu przechodniów.
-Ty oszuście! - wykrzyknęła, po czym zaczęła się śmiać razem ze mną.
- Uwielbiam jak się śmiejesz. Pojawia Ci się wtedy taka śmieszna żyła na czole. - powiedziałem po chwili na co dziewczyna lekko się skrępowała.
- Jesteście idealną parą. - usłyszeliśmy słowa sprzedawczyni, która obsługiwała klientów przy straganie przy którym właśnie staliśmy. Była uśmiechnięta od ucha do ucha i było można się domyślić, że przyglądała się całej tej sytuacji.
- My.. my nie jesteśmy parą- zaprzeczyła Maddie i lekko się zaczerwieniła. Kobieta zrobiła zdezorientowaną minę i najwyraźniej nie wiedziała co ma powiedzieć, gdyż przez chwilę milczała.
- Przepraszam Was bardzo, ale oddałabym wszystko w twierdzeniu, że jesteście parą. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. - powiedziała po chwili , posyłając nam delikatny uśmiech.
- Nic się nie stało. - powiedziałem z uśmiechem. - Mam pytanie, ma Pani może takiego malutkiego bałwanka ? - zapytałem zauważając na twarzy Maddie lekkie zdezorientowanie.
- Tak mam- powiedziała i pokazała mi figurkę. Już po chwili trzymałem ją w rękach, uprzednio za nią płacąc.
Gdy odeszliśmy już od tego straganu, podarowałem Maddie figurkę małego bałwanka. na początku nie chciała tego przyjąć, ale w końcu wzięła ją do swoich rąk.
- Żebyś o mnie tak szybko nie zapomniała. - zaśmiałem się lekko w stronę dziewczyny a ta obdarzyła mnie swoim nieziemskim uśmiechem.
- Na pewno, nie zapomnę. - uśmiechnęła się i złożyła na moim policzku soczystego buziaka. - Jeszcze raz dziękuje.
Nawet nie wiem kiedy, pojawiły się na niebie pierwsze gwiazdy. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno siedział Mikołaj, otoczony małymi dziećmi , teraz organizatorzy zapalali ognisko. Porozwieszane ozdoby i świecące lampki dodawały uroku temu miejscu, choć nie wiem czy może być one jeszcze bardziej urocze. Na około ogniska poustawiano ławki, na których już zaczęto zajmować miejsca.
- Maddie, zajmij nam miejsca a ja zaraz wrócę.- powiedziałem do dziewczyny o ona przytakując głową poszła w stronę rozpalonego już ogniska. Ja natomiast poszedłem po dwa kubki grzanego wina, które po całym dniu spędzonym na mrozie doskonale nas rozgrzeje.
- Trzymaj- usiadłem obok Maddie podając jej kubek grzanego wina.
- Właśnie tego mi było trzeba. - zaśmiała się, następnie upijając łyk ze swojego kubka.
Jest trójeczka, pracowałam nad nią cały dzień, więc jest troszeczkę dłuższa. Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć ja piszę z perspektywy Nialla, a Karolina z perspektywy Maddie. ;)) Odwiedzajcie również nasze nasze blogi , linki znajdują się po boku ;)
N A J L E P S Z Y !
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! Kurde *.* Świetnie piszesz naprawdę! Kocham opowiadania z Niallem w roli głownej a właśnie twoje jest jednym z moich ulubionych! Codziennie odwiedzam tego bloga i patrze czy nie został dodany juz nowy rozdział! :))
Zapraszam do siebie:
http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/
Jest nas dwie! :) Ten rozdział pisała Dominika, więc wszystkie miłe komentarze zdecydowanie wędrują na jej konto :)
UsuńOdwiedzaj też nasze blogi! (linki z boku)
Świetne, bardzo mi się podoba ! Czekam na nexta ;D
OdpowiedzUsuńaww ale fajne! podobają mi się Wasze pomysły :) czekam na następny :>
OdpowiedzUsuńmyloveisyoursxx.blogspot.com
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało . Nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału .
OdpowiedzUsuń@notalwayshappy7
Świetny rozdział! Cieszy mnie, że nareszcie znalazłam dobre opowiadanie o Niallu :)
OdpowiedzUsuńKolejnym plusem jest oryginalna fabuła i genialny styl pisania was obu :) Czekam na następny i mam nadzieje że szybko się pojawi :) x
---
turn-back-time-with-one-direction.blogspot.com
AAAWWW<3 Niall jest taki słodziutki xD A poza tym uwielbiam ta piosenkę Beneath Your Beautiful idealnie pasuje do rozdziału. Pozdrawiam Shatzi
OdpowiedzUsuńUwaga Spam! Zapraszam na nowy rozdział na http://stories-about-1-direction.blogspot.com/
Przywiało mnie tu prosto z bloga Karoliny i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona(: Wasze opowiadanie jest świetne, więc możecie być pewne, że łatwo się mnie nie pozbędziecie! Twojego bloga Dominiko, jeszcze nie miałam okazji przeczytać, lecz po tym co tu widziałam, jestem pewna, że jest równie cudowny, więc zaraz zabieram się za lekturę:) Uwielbiam opowiadania w takim klimacie. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń